Autor: admin

  • Rola maskotki- ciężar czy supermoc?

    Dzisiaj chcę się z Wami podzielić moim tekstem na temat roli maskotki w rodzinie. Tekst pochodzi z pierwszej edycji kursu Supermoce DDA.

    Rola „maskotki” w rodzinie to jedno z klasycznych ról dzieci w systemie rodzinnym, szczególnie w rodzinach dysfunkcyjnych lub przeciążonych emocjonalnie. Maskotka najczęściej pełni funkcję rozładowywania napięcia, odciągania uwagi od trudnych spraw i wnoszenia lekkości. Ale choć ta rola może być obciążająca, niesie w sobie także potencjał supermocy.


    🧩 Na czym polega rola maskotki w rodzinie?

    • Główna funkcja: łagodzenie napięcia, rozśmieszanie, odciąganie uwagi od problemów.
    • Typowe cechy: wesołość, dowcip, impulsywność, duża potrzeba akceptacji, skłonność do wygłupów.
    • Ukryta motywacja: często za humorem kryje się lęk, potrzeba bycia zauważonym, próba przetrwania w emocjonalnie trudnym środowisku.
    • Zachowania: robienie z siebie „głupka”, granie niepoważnego, unikanie poważnych tematów, „zabawiacz” na rodzinnych spotkaniach.

    Supermoce wynikające z tej roli:

    1. Umiejętność czytania emocji i nastrojów
      • Maskotki uczą się szybko „czytać atmosferę” – wiedzą, kiedy coś wisi w powietrzu i jak to rozładować. To czyni z nich świetnych mediatorów, liderów zespołów, empatycznych przyjaciół.
    2. Zdolność do rozładowywania napięć
      • Potrafią wnieść lekkość do trudnych sytuacji – z przymrużeniem oka, ale trafnie. Nieraz ratują sytuację, gdy wszystkim puszczają nerwy.
    3. Twórczość i poczucie humoru
      • Rozwijają kreatywność, bo muszą znajdować sposoby, by rozbawić, zająć uwagę lub odwrócić ją od trudnych tematów.
    4. Naturalni performerzy
      • Często mają talent sceniczny, są dobrymi mówcami, artystami, animatorami – potrafią przyciągać uwagę i tworzyć dobre emocje wokół siebie.
    5. Umiejętność adaptacji
      • Żyjąc w napięciu, uczą się elastyczności – potrafią szybko reagować, zmieniać strategie działania, improwizować.
    6. Lekkość w relacjach społecznych
      • Mają często zdolność szybkiego nawiązywania kontaktu, „wchodzenia w grupę” i zdobywania sympatii.

    🧨 Cienie tej roli (zagrożenia):

    • Tłumienie własnych emocji – śmiech maskuje smutek, złość, lęk.
    • Brak bycia traktowanym poważnie – inni widzą tylko „śmieszka”, nie dostrzegają głębi czy cierpienia.
    • Nadmierne uzależnienie od reakcji otoczenia – poczucie wartości oparte na aprobacie, śmiechu innych.
    • Trudność w byciu autentycznym – czasem nie wiedzą, kim są, gdy nie pełnią roli „rozśmieszacza”.

    🌱 Jak rozwijać supermoce maskotki bez uciekania od siebie?

    • Zacząć traktować swój humor jako dar, a nie tylko mechanizm obronny.
    • Zauważać i nazywać własne emocje – również te trudne.
    • Pozwolić sobie na powagę, ciszę, smutek – to też jest część człowieczeństwa.
    • Budować relacje, w których nie trzeba ciągle rozśmieszać.
    • Kultywować twórczość – np. poprzez teatr, wystąpienia publiczne, pisanie, prowadzenie warsztatów.

    Rola maskotki może być brzemieniem, ale może też okazać się bramą do unikalnych talentów. Największa transformacja następuje wtedy, gdy nauczysz się rozróżniać: gdzie mój śmiech jest darem, a gdzie zbroją.

  • Co jest w życiu najważniejsze?

    „Pokaz Życia” powstał z myślą o młodzieży ze szkół podstawowych jako motywacyjne wsparcie i pomoc w ogarnięciu lęków i trudności życiowych. Ale kiedy trafiam do takich miejsc jak to… przypomina mi się, co w życiu naprawdę jest ważne: ciekawość świata 'a co masz w tej torbie?”, rozbrajająca szczerość „śmiesznie wyglądasz:)”, radość z prostych rzeczy, współbrzmienie, współpraca, wzajemne wsparcie, dobra komunikacja.

    I to wszystko jest w dzieciach. W takich ilościach, że czasem mam wrażenie, że zaraz przedawkuję i już kompletnie przestanę pasować do „dorosłego świata”.

    Na szczęście (albo i nie) we mnie wciąż sporo marudzenia, zniechęcenia, lęków, różnych blokad i innych „dorosłych” rzeczy. Więc raczej nikt mnie stamtąd jeszcze nie wyrzuci.

    A nawet jakby… to czy to naprawdę ma znaczenie?

  • Sigma?

    Po tym „POKAZIE ŻYCIA” młodzież nazwała mnie sigmą. Wrzuciłem do GPT pytanie co to jest sigma.

    Odpowiedź AI: Sigma to osoba (zwykle mężczyzna), która:

    jest niezależna, nie potrzebuje aprobaty ani przewodnictwa grupy,

    chodzi własnymi ścieżkami, ale nie w sposób buntowniczy – raczej introwertycznie i z dystansem, ma silne poczucie własnej wartości, ale nie musi tego manifestować w sposób dominujący,

    jest tajemnicza, spokojna, często uznawana za „chłodną” lub „trudną do rozgryzienia”, nie szuka władzy nad innymi, ale i nie pozwala sobą rządzić.”

    NIe wiem na ile ten opis pasuje do mnie ale cokolwiek dziś oznacza słowo sigma mi zawsze kojarzy się ze starym programem edukacyjnym Sigma i Pi. Pamiętacie?

  • Największy skarb jaki można dać dziecku to…

    Największy skarb jaki można dać dziecku to…

    Wierzę, że każdy rodzic kocha swoje dziecko najlepiej, jak potrafi — wszystko zależy od tego, jaka jest kondycja ducha, psychiki i ciała. Każdy rodzic chce dla dziecka jak najlepiej, choć często wychodzi różnie. Popełniamy błędy i nie ma co się dziwić. W końcu jesteśmy tylko ludźmi.

    Wczoraj, podczas jubileuszu rodzin w Matemblewie, miałem przyjemność powiedzieć kilka słów na konferencji o wychowaniu dzieci w wierze. Uzasadniłem swoją kontrowersyjną tezę, że bardzo często niewierzący rodzice lepiej potrafią przygotować dziecko do życia w wierze niż wierzący.
    Ciśnienie na wkuwanie modlitw i zmuszanie do religijnych akcji nie wystarczy. Najważniejsze, by potrafić nauczyć dziecko wchodzenia w bezpieczne, zdrowe, głębokie relacje — a to mogą zrobić nawet niewierzący. Tylko zdolność do wchodzenia w głębokie relacje daje szansę na intymny dialog z Bogiem- a o to przecież chodzi!

    Jest wiele pytań, które warto sobie zadać, żeby spokojnie przeżywać swoje rodzicielstwo w poczuciu „dobrze zrobionej roboty”.
    Tym właśnie zajmujemy się na spotkaniach dla rodziców.

    Wszystkim Matkom dzisiaj życzę pięknej, głębokiej relacji z dziećmi.

  • Mam na imię Grzegorz…

    Mam na imię Grzegorz.
    To imię oznacza: czuwający, uważny. I rzeczywiście – te cechy są częścią mojego wnętrza, ale też drogą, którą nieustannie podążam. Staram się dorastać do znaczenia swojego imienia. Dla mnie imię to coś więcej niż sposób na odróżnienie mnie od innych. To część mojej tożsamości – niesie ze sobą ładunek znaczeniowy, który inspiruje i zobowiązuje.

    Lubię spać przy ogniu. A to przecież wymaga czujności. Jestem czujny – i z każdej „czuwającej nocy” wychodzę jeszcze bardziej wyczulony, choć nie zawsze wyspany.

    Uważność to moje osobiste odkrycie sprzed kilkunastu lat. Od tamtej pory wyostrzenie tej cechy pozwala mi żyć na wysokim poziomie – nie w znaczeniu materialnym, nie dzięki drogim wycieczkom czy symbolom luksusu. Chodzi o jakość przeżywania życia. O bycie obecnym.

    Uważność na świat emocji. Na kolory, zapachy, dźwięki. Na drugiego człowieka. Na ciepły powiew wiatru, na płatek kwiatka, na migoczącą gwiazdę, na szum strumienia, zapach kawy.. Na subtelne znaki od Boga i poruszenia duszy gdy z Nim rozmawiam.

    Prowadzę treningi uważności, bo wiem, że to umiejętność kluczowa w radzeniu sobie z najtrudniejszymi życiowymi problemami. Uważność daje przestrzeń na refleksję, odzyskanie kontaktu z samym sobą, a także otwiera drogę do mądrej decyzji tam, gdzie chaos i emocje mogłyby przejąć stery.

    A co Tobie mówi Twoje imię?

  • „Pozwól czasowi dojrzeć” – o sztuce cierpliwości w małżeństwie

    Podczas moich spotkań w poradni z parami w kryzysie często powtarzam zachętę: „Poczekaj, aż czas dojrzeje.”
    To zdanie nie wzięło się znikąd. Inspirowała mnie wypowiedź kardynała Jorge Mario Bergoglio (późniejszego papieża Franciszka), którą przeczytałem zaraz po jego wyborze.
    W wywiadzie mówił o tym, jak głębiej zrozumiał wartość cierpliwości, czytając książkę „Teologia porażki”.
    Bergoglio tłumaczył:
    „Być cierpliwym to rozumieć, że czas musi dojrzeć. To pozwolić, by czas wyznaczał nam ścieżki i dopracowywał nasze życie. Czasem życie zmusza nas nie do działania, ale do znoszenia – do wytrzymywania własnych ograniczeń i ograniczeń innych ludzi.”
    Te słowa szczególnie mocno przemawiają do mnie w kontekście relacji małżeńskich.
    W codziennych trudnościach, w zderzeniu z naszymi ograniczeniami, rodzi się dojrzałość. Czasem najlepszym, najodważniejszym wyborem jest nie uciekać, nie podejmować pochopnych decyzji, ale wytrwać – pozwolić czasowi pracować w nas i dla nas.
    Cierpliwość nie jest biernością. Jest wyrazem głębokiej miłości i mądrości.

    W dniu jego pogrzebu dziękuję papieżowi Franciszkowi za tą piękna inspirację.

  • Życzenia wielkanocne 2025.

    Z okazji Świąt Zmartwychwstania Pańskiego życzymy Wam, abyście w codzienności odnajdowali prawdziwą siłę — taką, jaką pokazał Pan Jezus.

    Jego SuperMoc nie objawiała się w spektakularnych znakach, gdy wisiał na krzyżu. Nie widać było wtedy mocy, a jednak to właśnie tam, w największym cierpieniu i niesprawiedliwości, dokonał największego zwycięstwa.

    Potrafił odpuścić gniew, nie odpłacić nienawiścią, nie ulec pokusie zemsty. Poradził sobie z szyderstwem i niesprawiedliwością, zachowując miłość i pokój serca — i właśnie w tym tkwi Jego prawdziwa SuperMoc.

    Życzymy Wam, abyście i Wy mieli w sobie taką siłę: zdolność do przebaczania, do patrzenia z miłością, do budowania dobra nawet wtedy, gdy świat zdaje się temu przeczyć.

    Niech Zmartwychwstały Jezus będzie dla Was źródłem nadziei i mocy w każdej chwili!

    Wesołego Alleluja! 🌿✨

  • Jak nie dać się rozjechać?

    Przeczytałem kiedyś zdanie, które mocno zapadło mi w pamięć:
    „Nawet jeśli jesteś na dobrej drodze do celu, zostaniesz rozjechany, jeśli tylko na niej siedzisz.”

    To zdanie niezmiennie przypomina mi, że można mieć piękne cele, szlachetne pragnienia, mądrze obrany kierunek… ale jeśli nie wezmę się w garść i nie ruszę po to, czego naprawdę pragnę i czego potrzebuję – w końcu coś mnie rozjedzie.
    Może to być codzienność, frustracja, poczucie bezsensu, albo po prostu inni, którzy działają, gdy ja stoję w miejscu.

    Dobra droga nie wystarczy. Trzeba iść. Czasem nawet biec.

  • Dałem się oszukać…

    Dałem się oszukać… Przez wiele lat słyszałem, że nie mam nic wspólnego z muzyką. Wiedziałem, że mam inne talenty, ale jeśli chodzi o muzykę – jestem totalnym zerem. Ani słuchu, ani zdolności do grania na jakimkolwiek instrumencie.

    Jako dorosły człowiek dowiedziałem się, że nasze myśli nie są nami i że sami potrafimy się oszukiwać. Postanowiłem przyjrzeć się niektórym przekonaniom na swój temat i sprawdzić, czy faktycznie jest tak, jak myślę.

    Jeśli chodzi o muzykę – dałem się oszukać własnym przekonaniom. Dostałem od żony harmonijkę ustną. Przyłożyłem się do ćwiczeń. Dokupiłem CHUKA CHUKS – perkusję do żonglowania. Dołączyłem mini tamburyn na stopę i gram autorskie melodie, używając tych trzech instrumentów jednocześnie.

    Wiem, że nie jestem wirtuozem, ale nie o to chodzi, by być we wszystkim perfekcyjnym. Chodzi o to, żeby żyć. Wykorzystuję swoje muzyczne show do przekazywania inspirujących myśli, a przy okazji dobrze się bawię.

    Dziś jest Prima Aprilis, ale ja nie chcę dawać się oszukiwać! 😉

  • Supermocne miejsce na FB

    Od pewnego czasu marzyło mi się stworzenie grupy inspiracyjnej dla osób DDA. Lubię spełniać swoje marzenia, więc zapraszam wszystkich, którzy tego potrzebują, do Supermoce DDA. sympatycy i praktycy.

    Na vlogu kilka słów o tej grupie.